W obecnych czasach mało które dziecko potrafi wyobrazić sobie dzieciństwo bez tabletu, smartphona czy choćby telewizora. Jednak zanim cała ta lista gadgetów pojawiła się w naszych domach, dzieci też miały szczęśliwe i radosne dzieciństwo. Jak wyglądało ono w XIX wieku? Na pewno zupełnie inaczej niż obecnie. Dzisiaj zapraszam na podróż w czasie do roku 1865, do rozwijającej się Łodzi, do Wodnego Rynku gdzie w pałacu mieszka rodzina Pana Karola, jego żona Anna, czwórka dzieci: Matylda, Adela, Emma i Karol oraz cała służba. A u nas w domu opowieści dzieci fabrykanta Grażyny Bąkiewicz to opowieść wchodząca w skład serii A to historia, wydawaną przez Wydawnictwo Literatura.
Początek drugiej połowy XIX wieku to lata świetności i szybkiego rozwoju Łodzi. Jak grzyby po deszczu powstają kolejne fabryki, kwitnie przemysł włókienniczy i handel. Właściciele fabryk pomnażają swoje fortuny, budują pałace i inwestują pieniądze w kolej. Książka Grażyny Bąkiewicz opowiada o rodzinie Karola Scheiblera, najbogatszego łodzianina ówczesnych czasów. Poznajemy historię widzianą oczami jego dzieci.
Z pozoru mogłoby się wydawać, że dzieciństwo dzieci właściciela świetnie prosperujących fabryk usłane jest różami. Jednak nieco surowa Pani Anna stara się wychować swoje dzieci na dobrych i szanujących innych młodych ludzie. Dlatego też zamiast kupić córce nowe buty, gdy w starych wytarta została dziura, to postanawia zanieść je do szewca.
Mali bohaterowie zabierają czytelnik do świata dawno już zapomnianego, odkrywają przed dziećmi uroki beztroskiego dzieciństwa, w którym jest czas na naukę, psoty i zabawę. A muszę przyznać, że dzieciom fabrykanta nie brakowało szalonych pomysłów. Pewnego razu postanowiły wybrać się w poszukiwaniu Kobiety z Oceanów Południowych innym razem wymykają się z domu jeszcze innym cieszą się, że ich ojciec jest diabłem...
Barwna opowieść, która z pewnością przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi. Niesamowita lekcja historii, której nie usłyszymy w żadnej szkole. Podróż, dzięki której widzimy Łódź pełną kominów, fabryk, przepychu ale także skrajnej biedy i ubóstwa. Możemy dzielić razem z mieszkańcami radość z kolejnych sukcesów jak również ubolewać nad porażkami. Autorka bardzo sprytnie wplotła sporą ilość faktów historycznych, z pozoru w zwykłe dziecięce opowiastki. Na końcu zamieszczono epilog, z którego poznajemy dalsze losy rodu. Uzupełnieniem całości zajęła się Katarzyna Kołodziej, która stworzyła czarno - białe ilustracje, które wiernie oddają treść książki.
Opowieść czytaliśmy z wypiekami na twarzach. Zawsze interesowałam się historią (mąż jest z wykształcenia historykiem) więc nikogo nie dziwi, że tą pasją zaraziliśmy także Ignacego. Takie lektury ja ta, którą dzisiaj opisuję, w naszej domowej biblioteczce zajmują spora jej część. Zachęcamy do sięgnięcia po tę lekturę, z pewnością spodoba się każdemu.
Książkę znajdziecie TUTAJ
Książki zazdroszczę 😊.
OdpowiedzUsuńJako wielcy miłośnicy Łodzi, ta książka i wiele innych od Literatura są w naszym typie 😇
Bardzo lubię książki osadzone w przeszłości, więc tą i sama chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuń