Po lekturze Afryki Kazika, bardzo zainteresowałam się twórczością Pana Łukasza Wierzbickiego. Przygody Kazika, który przemierzył całą Afrykę bardzo, ale to bardzo spodobały się Ignacemu. Dlatego też gdy zobaczyłam kolejną książkę autora o podobnej tematyce, wiedziałam, że to idealna lektura dla nas. Machiną przez Chiny to wspomnienia Haliny i Stacha z ich podróży poślubnej do Szanghaju. Pełna przygód ale i wypełniona bólem rozstania opowieść bawi i porusza, uwrażliwia na piękno natury oraz zadziwia odwagą bohaterów. Książka ukazał się nakładem Wydawnictwa Poradnia K.
W dniu swojego ślubu Halina dostaje od swojego świeżo upieczonego męża prezent - machinę, którą postanawiają wyruszyć w podróż marzeń, na koniec świata. Długo się nie zastanawiając pakują najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszają. Nie wiedzieli ile niesamowitych przygód oraz niebezpieczeństw na nich czyha. 19 sierpnia 1934 roku z Druskiennik Halina i Stach rozpoczęli podróż o której będą rozpisywać się gazety. A nie była to łatwa podróż. W Turcji pokonywali promem kanał, w Bombaju utknęli na ponad pół roku, zmuszeni zamieszkać w dżungli musieli nauczyć się jak przeżyć w takim niebezpiecznym środowisku. Jednak dzięki ogromnej życzliwości napotykanych po drodze przyjaciół, tubylców, dzikusów, rolników czy w końcu mechanika udał im się całym i zdrowym dotrzeć do Szanghaju.
Niestety wojna rozdzieliła małżeństwo. Halina uciekając z bombardowanego miasta powróciła do Polski a Stach pozostał w Chinach by pisać do gazet artykuły. Rozłąka nie miała trwać długo. Zwłaszcza, że Halina wracając do Polski spodziewała się dziecka. Synek urodził się wiosną, wkrótce po tym Stach powrócił do domu. Szczęście jednak nie trwało długo. Wybuchła II wojna światowa i Stach musiał opuścić rodzinę. Stracili ze sobą kontakt. Dopiero w 1946 roku Halina dowiedziała się, że Stach czeka na nich w Kalkucie.
Machiną przez Chiny to kolejna znakomita książka podróżnicza napisana z myślą o dzieciach. Barwne opisy, ciekawe miejsca i ludzie. Jednak publikacja nie mogłaby nigdy powstać gdyby Halina nie spisała wszystkich wspomnień. Jej marzeniem było wydać książkę, niestety nie udało jej się tego marzenia zrealizować. W 2010 roku Pan Hubert Twardowski, syn siostry Haliny postanowił zrealizować marzenie swojej cioci i udostępnić posiadane materiały tej jakże romantycznej historii. Na tej podstawie postała książka dla dorosłych pt. "Mój chłopiec, motor i ja". A następnie wersja skierowana dla dzieci - Machiną przez Chiny.
Barwna opowieść wzbogacona dużą ilością zdjęć i ilustracji, które pozwalają poczuć klimat tej jakże fascynującej podróży. Ignacemu zgodnie z moimi przypuszczeniami, lektura bardzo się spodobała. Ciekawa fabuła, wartka akcja, przygoda, niebezpieczeństwo to wszystko pobudza dziecka wyobraźnię. Do tego kontakt z naturą i mamy gwarancję ciekawej lektury.
Polecamy serdecznie!!!
Książkę znajdziecie TUTAJ
Marzy mi się wizyta w jednym z krajów w dalekiej Azji. Póki co cieszę się, że są tak ciekawe książki.
OdpowiedzUsuńKsiążka piękna.
OdpowiedzUsuń😊