Książki to temat, który w naszym domu przewija się codziennie. Obydwaj moi chłopcy są miłośnikami słowa drukowanego. Dzisiaj chciałam Wam pokazać książkę wyjątkową, niezwykle zabawną i kolorową, która skradła serce Nikodema. Przeplatalińscy Marii Dek to sympatyczni bohaterowie o dość osobliwych upodobaniach :-) Książka wydana została w formie kartonowej z zaokrąglonymi rogami. Format jest sporych rozmiarów, jednak to co najbardziej spodobało się mojemu roczniakowi, to strony, które zostały pocięte na trzy części. Dzięki temu zabiegowi pierwotna historia może przybrać znacznie inną postać. Nam taka możliwość bardzo się podoba i wraz z bohaterami książki tworzymy własne opowiastki. Książka na rynku ukazała się nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry.
Jak już wspomniałam, każda strona podzielona została na trzy równe części. Dzięki temu po lewej stronie mamy tekst, natomiast po prawej jest postać, która składa się z głowy, torsu oraz nóg. W zależności od tego jak otworzymy książkę, mamy inną postać i jej opis.
Co nas czeka gry zajrzymy do Przeplatalińskich? Mnóstwo śmiechu, i nieco absurdu. Ta rodzinka zaskakuje oryginalnością. Podczas zabawy z książką poznamy między innymi wszędobylską Tamarkę, która w kosmosie próbuje posiąść tajną wiedzę na temat mieszkańców pewnej planety, eleganckiego i niebojącego się domowych obowiązków Boba, dziarskiego Henryka, który z mapą odkrywa dziką naturę czy marzycielską Zosię, która jak prawdziwa inżynierka, konstruuje rower o stu kołach. Te z goła osobliwe postaci uzupełniają wesoły Jasie, pomysłowy Albert, markotna Ola, sympatyczna Lucynka oraz wielki Pan Jabłko.
Obok bardzo ciekawego pomysłu na książkę, formy oraz treści, na uwagę zasługują także ilustracje Marii Dek. Są kolorowe, nieco zwariowane a momentami nawet absurdalne, co niezwykle podoba się dzieciom. Mój Nikodem niezwykle upodobał sobie tą pozycję. Spędza dużo czasu na jej oglądaniu i przekładaniu poszczególnych elementów.
Przeplatalińscy to sympatyczna książeczka, która zajmie każdego malucha na długie godziny. U nas sprawdziła się także podczas długiej podróży samochodem. Nikodem bawił się nią niemalże półtorej godziny i przez ten czas jego zainteresowanie nie malało, mało tego, dzięki ciągłemu przekładaniu stron, bardzo intensywnie ćwiczył małe paluszki :-) Książka sprawdzi się idealnie jako prezent.
Polecamy serdecznie!!!
Książkę znajdziecie TUTAJ
świetna ta książeczka! No i właśnie szukałam czegoś takiego na prezent!
OdpowiedzUsuńFantastyczna...inna niż wszystkie :)
OdpowiedzUsuńMiłość do czytania od małego - super :)))
OdpowiedzUsuńGdybym była maluchem, wczuwałabym się w Henryka, bez dwoch zdań. Dbajcie o pasję czytania w domu :)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie, idealna książka dla mojej chrześnicy :)
OdpowiedzUsuńto świetnie, że chłopcy są miłośnikami słowa drukowanego! Dzięki nim przetrwają drukarnie
OdpowiedzUsuńJaka wspaniała książeczka! Piękna jest. Myślę, że mój Nikoś też byłby nią zainteresowany. 🙂
OdpowiedzUsuń