Zawitał piątek, jest i eksperyment :-) Wczoraj wieczorem mąż mnie pyta czy wiem jaki jutro dzień? Ja zdziwiona, szukam w myślach o czym zapomniałam!!!! Od rocznic to ja jestem, żadnego spotkania nie planowaliśmy, delikatnie zerkam na kalendarz aby się upewnić. I nic!!! W głowie pustka!!! A mąż z przerażeniem w oczach "przecież jutro piątek - macie zrobiony eksperyment"!!!! :-) Nie wyobrażacie sobie jaki uśmiech zagościł na mojej twarzy :-) A więc mamy eksperyment :-)
Do przeprowadzenia naszego eksperymentu użyliśmy:
- octu,
- sody oczyszczonej,
- barwników spożywczych,
- kolorowego brokatu,
- wysokiego wazonu,
- miarki, łyżeczki i pipety.
Pierwszą czynnością jest wsypanie do wazonu 4 łyżeczek sody oczyszczonej.
Następnie Ignaś wsypał czerwony i zielony brokat - w celu nadania wybuchowi dodatkowych efektów wizualnych :-)
Następnie przy użyciu pipety, umieścił kilka kropli barwika spożywczego.
Ostatnim etapem eksperymentu (poza ostateczną obserwacją wybuchu) było stosunkowo szybkie wlanie ok pół szklanki octu do naszej wazy.
Teraz pozostała już tylko obserwacja :-) Kolorowa, błyszcząca piana "wychodzi" z wazy tworząc spektakularny widok :-)
Eksperyment tak spodobał się Ignasiowi, że wykonaliśmy kolejne próby :-) Ale nauczona pierwszą próbą - a raczej sprzątaniem po jej zakończeniu, do kolejnych podejść użyliśmy miski, do której wstawił Ignaś wazę, dzięki czemu sprzątanie po zakończonym eksperymencie było znacznie łatwiejsze i szybsze :-)
Tym razem przy użyciu żółtego barwnika i fioletowego brokatu :-)
Podejście numer 3 :-) Tym razem zółty barwnik i niebieski brokat :-) oraz miska :-)
Na koniec skąd się pojawiła ta "piana". Otóż odpowiedź jest prosta. Piana powstała na skutek reakcji chemicznej jaka powstaje po połączeniu się octu z sodą.
Wpis powstał w ramach PIĄTKÓW Z EKSPERYMENTAMI
no to rośnie Ci mały chemik;) w życiu nie wpadłbym na to, że soda wchidzi w reakcję z octem. Twój eksperyment właśnie trafił na moją listę "do zrealizowania z dzieckiem". wspaniały efekt. pozdrawiam i obserwuję
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńpowiem Ci, że w duchu liczę na ścisłowca hihi :-) my oboje z mężem humaniści to szanse marne, ale działam, zapał i zainteresowanie jest. Zobaczymy co z tego się "wykluje" hihi również pozdrawiam i pędzę do Was :-_)
Usuńwulkany to jest to co kochamy! Mega mega bardzo! na każdy możliwy sposób, każdy wulkan kradnie nasze serducho!
OdpowiedzUsuń:-) Ignaś przez ostatnie tygodnie (od wybuchowej dyni) codziennie wieczorem chce eksperyment z wulkanem :-)
UsuńWulkany uwielbiamy.
OdpowiedzUsuńPamietacie nasz ,,wieczny"?
A ten brokatowy też fajny, bardzo. :-)
Dzięki :-) a Wasz pamiętam, super był :-)
UsuńRobiliśmy pod nazwą magiczna piana, tyle że użyliśmy mniej brokatu - bo Was efekt jest niesamowity <3 Same zdjęcia są piękne, a na pewno nie oddają realistycznego obrazu (y)EXTRA!!!
OdpowiedzUsuńTo fakt, że zdjęcie nie oddają wiernie efektu który towarzyszył wybuchowi na żywo. Największa radość i zaskoczenie przy wybuchu niestety nieuchwycona :-( ale i tak zdjęcia pokazują możliwości eksperymentu "-) Muszę podglądnąć Wasze eksperymenty ,-) jestem pewna znajdę inspiracje na kolejne tygodnie :-)
UsuńWłaśnie skończyliśmy robić ten eksperyment już nie wspominając o kilku następnych próbach bo tak się spodobalo :) syn zadowolony bardzo ;)i ta radość gdy zaczelo wybuchac :)
OdpowiedzUsuńSuper,u nas też nie było mowy o zakończeniu po po pierwszej próbie hihi
UsuńKolejny wybuchowy eksperyment :) Myślę, że nawet naszemu maluchowi by się spodobał. Muszę w końcu spróbować.
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio wybuchowy szał panuje hihi :-)
UsuńA jak wokół wazonu usypie sie górke z mokrego piasku, mamy jeszcze bardziej "wulkanowy" efekt :)
OdpowiedzUsuńByłby niczym Etna :-)
UsuńRobilismy takie same tylko wulkany w sniegu z barwnikami do jedzenia, super sprawa :)
OdpowiedzUsuń